Dzisiejszy dzień rozpoczął się niewinnie, ot zwykła wymiana oleju. Wchodzę pod samochód i widzę tonę sadzy i dymu. Mam dzisiaj sporo czasu to zacząłem rozkręcać no i... No i generalnie katastrofa. Na łączeniu fapa i katalizatora puściło i wali dymem, wali dymem po osłonie do góry tak że zawalona jest też turbina (może pamiętacie jak pisałem że chyba puszcza). Zacząłem walczyć z tym żeby fapa wydobyć na powierzchnie ale niestety 0.5 cm nagaru na gwintach skutecznie mi to uniemożliwiło. Operacja "Katanima" to były 4 godziny walki, zaangażował się też Tata i dziadek tylko po to by wydobyć FAPa na wierzch. Problem w tym że oprócz tego znalazłem wyciek oleju na łączeniu kolektora ssącego i przepustnic - coś czego się nie da naprawić a oleju leci z tego mnóstwo. No cóż. Jak się powiedziało A trzeba powiedzieć B i chyba wywalę C5 na złom znaczy... Naprawię, chociaż powoli kończy mi się do niej energia
Dzisiejszy dzień rozpoczął się niewinnie, ot zwykła wymiana oleju. Wchodzę pod samochód i widzę tonę sadzy i dymu. Mam dzisiaj sporo czasu to zacząłem rozkręcać no i... No i generalnie katastrofa. Na łączeniu fapa i katalizatora puściło i wali dymem, wali dymem po osłonie do góry tak że zawalona jest też turbina (może pamiętacie jak pisałem że chyba puszcza). Zacząłem walczyć z tym żeby fapa wydobyć na powierzchnie ale niestety 0.5 cm nagaru na gwintach skutecznie mi to uniemożliwiło. Operacja "Katanima" to były 4 godziny walki, zaangażował się też Tata i dziadek tylko po to by wydobyć FAPa na wierzch. Problem w tym że oprócz tego znalazłem wyciek oleju na łączeniu kolektora ssącego i przepustnic - coś czego się nie da naprawić a oleju leci z tego mnóstwo. No cóż. Jak się powiedziało A trzeba powiedzieć B i chyba wywalę C5 na złom znaczy... Naprawię, chociaż powoli kończy mi się do niej energia
