Dziś udało sie w końcu wyspać. Wycieczka do dnia dzisiejszego była zbyt nie wiem jak to nazwać - nachalna, ostra, wymuszona (wstawanie o 5-6 i jazda na szlaki + rozmaite punkty podrodze z widokami) z jednego punktu widzenia bardzo fajnie bo dużo czasu na zwiedzenie większej ilości rzeczy.
Jednak mojego kolegi znajomy, który ułożył calą wycieczke i niejako jest przewodnikiem troche bo ma pozaznaczane wszystko zbyt mocno naciska na "jedziemy szybko trzeba zwiedzić jak najwięcej", w ten sposób na drugi plan zeszły rzeczy takie jak wyspanie się, kondycja fizyczna + bóle nóg po wielokilometrowych szlakach w których na przykład było 700 jak nie 900m schodów w dół z innymi przeszkodami gdzie po tym siadło mi kolano i od tego dnia nie mogę sie poruszac wcale po schodach i ciężko inaczej. Wczoraj po 4h snu pojechaliśmy około 5 rano na zobaczenie wchodu słońca - plan dobry ale ze względu na mocne zmęczenie kilkudniowym kiepskim spaniem doszło już do zgrzytu. Przysnałem na lóżku w krótkiej przerwie w domu po zobaczeniu widoku i usłyszałem że mam "wypierd& jeśli sie nie podoba bo taka jest wycieczka" odpowiedziałem żeby jechali sami dalej w sposób wulgarny również. Dużo by opowiadać ale dziś pada deszcz, więc nie wiem jak bedzie to wyglądać ale atmosfera w domu pczywiście ignorancka, przestałem istnieć bardziej niż dotychczas, ani dzień dobry ani dobranoc, ani nic.
Jestem trudnym człowiekiem ale cóż, nie bede męczyć siebie żeby na silę zwiedzić w tydzien calą wyspę za wszelką cene, stać mnie żeby zostać tydzien dłużej...
Wycieczka do Sardynii była inna pod tym wzgledem, że nie było realizacji planów na silę - po prostu sobie jechałem tam gdzie jest pomysł lub było to zaplanowane, codziennie sie wyspałem, Tutaj po prostu jest na silę max zwiedzania, dom tylko do spania, wyścig o wschód słońca i tylko raz uchwycony został.
A wystarczyło jednego dnia zbastować i dobrze sie wyspac by kolejnego wstać wcześnie.
Najprawdopdoobniej nie bede uwzgledniany juz dalej, tak to wygląda bo jak zwykle jestem problemem bo opóźniam coś pomimo tego, że w całej wycieczce stęka kto inny ale nie przeszkadza mi to.
Może tak sie robi wycieczki nie wiem ale uważam że odpoczynek jest ważny, tu go nie ma - tylko spanie żeby wstać i o 6 już jechać autem dalej. Powroty był około 22.
Moim zdaniem to nie jest przyjemna wycieczka, wolę zwiedzać owszem ale nie tak nachalnie na silę np jeden dzień bardziej intensywnie drugi spokojniej lub w okolicy lub w domu (w przypadku takich długich pieszych wycieczek szczególnie)
Potrzeba czasu na regeneracje, bo wychodzą spadki morali, klótnie i inne dziwactwa.
Jednak mojego kolegi znajomy, który ułożył calą wycieczke i niejako jest przewodnikiem troche bo ma pozaznaczane wszystko zbyt mocno naciska na "jedziemy szybko trzeba zwiedzić jak najwięcej", w ten sposób na drugi plan zeszły rzeczy takie jak wyspanie się, kondycja fizyczna + bóle nóg po wielokilometrowych szlakach w których na przykład było 700 jak nie 900m schodów w dół z innymi przeszkodami gdzie po tym siadło mi kolano i od tego dnia nie mogę sie poruszac wcale po schodach i ciężko inaczej. Wczoraj po 4h snu pojechaliśmy około 5 rano na zobaczenie wchodu słońca - plan dobry ale ze względu na mocne zmęczenie kilkudniowym kiepskim spaniem doszło już do zgrzytu. Przysnałem na lóżku w krótkiej przerwie w domu po zobaczeniu widoku i usłyszałem że mam "wypierd& jeśli sie nie podoba bo taka jest wycieczka" odpowiedziałem żeby jechali sami dalej w sposób wulgarny również. Dużo by opowiadać ale dziś pada deszcz, więc nie wiem jak bedzie to wyglądać ale atmosfera w domu pczywiście ignorancka, przestałem istnieć bardziej niż dotychczas, ani dzień dobry ani dobranoc, ani nic.
Jestem trudnym człowiekiem ale cóż, nie bede męczyć siebie żeby na silę zwiedzić w tydzien calą wyspę za wszelką cene, stać mnie żeby zostać tydzien dłużej...
Wycieczka do Sardynii była inna pod tym wzgledem, że nie było realizacji planów na silę - po prostu sobie jechałem tam gdzie jest pomysł lub było to zaplanowane, codziennie sie wyspałem, Tutaj po prostu jest na silę max zwiedzania, dom tylko do spania, wyścig o wschód słońca i tylko raz uchwycony został.
A wystarczyło jednego dnia zbastować i dobrze sie wyspac by kolejnego wstać wcześnie.
Najprawdopdoobniej nie bede uwzgledniany juz dalej, tak to wygląda bo jak zwykle jestem problemem bo opóźniam coś pomimo tego, że w całej wycieczce stęka kto inny ale nie przeszkadza mi to.
Może tak sie robi wycieczki nie wiem ale uważam że odpoczynek jest ważny, tu go nie ma - tylko spanie żeby wstać i o 6 już jechać autem dalej. Powroty był około 22.
Moim zdaniem to nie jest przyjemna wycieczka, wolę zwiedzać owszem ale nie tak nachalnie na silę np jeden dzień bardziej intensywnie drugi spokojniej lub w okolicy lub w domu (w przypadku takich długich pieszych wycieczek szczególnie)
Potrzeba czasu na regeneracje, bo wychodzą spadki morali, klótnie i inne dziwactwa.
Dziś udało sie w końcu wyspać. Wycieczka do dnia dzisiejszego była zbyt nie wiem jak to nazwać - nachalna, ostra, wymuszona (wstawanie o 5-6 i jazda na szlaki + rozmaite punkty podrodze z widokami) z jednego punktu widzenia bardzo fajnie bo dużo czasu na zwiedzenie większej ilości rzeczy.
Jednak mojego kolegi znajomy, który ułożył calą wycieczke i niejako jest przewodnikiem troche bo ma pozaznaczane wszystko zbyt mocno naciska na "jedziemy szybko trzeba zwiedzić jak najwięcej", w ten sposób na drugi plan zeszły rzeczy takie jak wyspanie się, kondycja fizyczna + bóle nóg po wielokilometrowych szlakach w których na przykład było 700 jak nie 900m schodów w dół z innymi przeszkodami gdzie po tym siadło mi kolano i od tego dnia nie mogę sie poruszac wcale po schodach i ciężko inaczej. Wczoraj po 4h snu pojechaliśmy około 5 rano na zobaczenie wchodu słońca - plan dobry ale ze względu na mocne zmęczenie kilkudniowym kiepskim spaniem doszło już do zgrzytu. Przysnałem na lóżku w krótkiej przerwie w domu po zobaczeniu widoku i usłyszałem że mam "wypierd& jeśli sie nie podoba bo taka jest wycieczka" odpowiedziałem żeby jechali sami dalej w sposób wulgarny również. Dużo by opowiadać ale dziś pada deszcz, więc nie wiem jak bedzie to wyglądać ale atmosfera w domu pczywiście ignorancka, przestałem istnieć bardziej niż dotychczas, ani dzień dobry ani dobranoc, ani nic.
Jestem trudnym człowiekiem ale cóż, nie bede męczyć siebie żeby na silę zwiedzić w tydzien calą wyspę za wszelką cene, stać mnie żeby zostać tydzien dłużej...
Wycieczka do Sardynii była inna pod tym wzgledem, że nie było realizacji planów na silę - po prostu sobie jechałem tam gdzie jest pomysł lub było to zaplanowane, codziennie sie wyspałem, Tutaj po prostu jest na silę max zwiedzania, dom tylko do spania, wyścig o wschód słońca i tylko raz uchwycony został.
A wystarczyło jednego dnia zbastować i dobrze sie wyspac by kolejnego wstać wcześnie.
Najprawdopdoobniej nie bede uwzgledniany juz dalej, tak to wygląda bo jak zwykle jestem problemem bo opóźniam coś pomimo tego, że w całej wycieczce stęka kto inny ale nie przeszkadza mi to.
Może tak sie robi wycieczki nie wiem ale uważam że odpoczynek jest ważny, tu go nie ma - tylko spanie żeby wstać i o 6 już jechać autem dalej. Powroty był około 22.
Moim zdaniem to nie jest przyjemna wycieczka, wolę zwiedzać owszem ale nie tak nachalnie na silę np jeden dzień bardziej intensywnie drugi spokojniej lub w okolicy lub w domu (w przypadku takich długich pieszych wycieczek szczególnie)
Potrzeba czasu na regeneracje, bo wychodzą spadki morali, klótnie i inne dziwactwa.